Ciemne Elfy
Tereny, z których Elfy przepędzały orcze bandy w trakcie Wojny o Artefakt, miały kryć potężny przedmiot o mocy uniemożliwiającej powstanie tajemnego bóstwa. Zielonoskórzy byli przepędzani z lasu do lasu, ich wioski i warownie płonęły, a sztandary elfich rodów znaczyły zdobyte tereny. Najpotężniejsza armia świata wędrowała niepowstrzymanie na zachód, niszcząc każdy napotkany opór i każdego, kto nie ustąpił jej z drogi. Na zachodzie, niedaleko gór, napotkane osady Ludzi miały do wyboru ucieczkę lub błaganie o litość. Były to czasy wojny, którą dumna rasa Elfów uważała za konieczną i żaden opór nie był w stanie powstrzymać rozlewu krwi. Pod pretekstem walki ze złem, Elfy z Valladorum tak zaciekle dążyły do zniszczenia zła, że z czasem złem był każdy, kto myślał inaczej niż one.
Coś się jednak zmieniało… W miarę trwania najazdów oraz walk z hordami Orków i Goblinów, wiara w sens bitwy załamywała się. Poszukiwany artefakt, który miał być źródłem zła, był tylko legendą, którą niektóre elfie rody wykorzystały, by zniszczyć od wieków znienawidzonych Orków. Straty, jakie poniosła armia były jednak tak duże, że nie było sensu dalej walczyć i wojenna machina stanęła. Wojska zatrzymały się, by zregenerować siły i przetrwać nadchodzącą zimną porę. Część armii została wycofana i zaczęła długą powrotną drogę do Valladolii, pozostała wyczekiwała zmiany pogody i dalszych rozkazów.
Osamotniona armia tkwiła na nieznanych sobie terenach, coraz częściej atakowana przez drobne bandy Zielonoskórych oraz dzikie plemiona Ludzi. Wysłani posłańcy z prośbą o wsparcie nigdy nie dotarli, a pozbawiona zapasów i wsparcia armia była wystawiona na ciągłe ataki. Część odłączyła się i powędrowała na południe do Vonlorn, by tam znaleźć schronienie. Ci, którzy pozostali, czuli się zdradzeni przez resztę wojsk, a ich frustrację potęgowała bezradność. Nikt nie wie jak doszło do tego, że przetrwali zimę i najazdy Orków oraz Goblinów.
Osamotniona armia, jak później ich nazwano, nigdy nie powróciła do Valladolii. Pod dowództwem Aharriona okrążyli morze i dotarli do ciepłych i pustynnych regionów – Sarhei. Legenda o artefakcie, który może przyczynić się do zagłady Valladolii, nie była, jak się okazało, tylko zwykłą opowiastką, jednak było już zbyt późno na refleksje i zrozumienie, jak przewrotna była stara elfia przepowiednia.
Od wieków tereny Sarhei zamieszkiwane były przez tubylcze szczepy Dzikich Elfów oraz Czarnoskórych Ludzi. Prowadzili oni koczownicze życie, zamieszkując prymitywne osady i walcząc ze sobą przy użyciu prostych broni. Gdy „osamotniona armia” wkroczyła na tereny Sarhei, Dzikie Elfy oraz Ludzie byli pod takim wrażeniem, iż myśleli, że to armia dowodzona przez samego boga zjawiła się, by pomóc w ich tubylczych waśniach. Była to jednak zdeterminowana armia, która od wielu lat przelewała jedynie krew i tylko uległość szczepów uratowała je przed rzezią, jaką mogli zgotować nowo przybyli wojownicy.
Największe jednak wrażenie na tubylcach zrobił generał tajemniczych wojsk i złowrogo wyglądający amulet, zdobiący jego czoło. Emanowało od niego coś, czemu żadna siła nie mogła się oprzeć – coś, czego na pewno nie stworzyła ani ludzka, ani elfia ręka. Ci, którzy wiedzieli, jak wódz armii wszedł w posiadanie artefaktu, stracili swe życie szybko, jednak są tacy, którzy twierdzą, że Aharrion zawarł pakt z pradawnymi siłami, które obdarzyły wodza i jego lud mrocznym błogosławieństwem. I tak stara elfia przepowiednia miała się dopełnić, a prawdziwe zło miało dopiero nadejść…
Niektórzy sądzą, że przydomek “Ciemne Elfy” nadany był Elfom ze względu na ich ciemne dusze, które odmieniło wiele lat brutalnych wojen. Inni powiadają, że ich serca tak szybko sczerniały w Sarhei, jakby pustynia chciała ich spalić na proch… Prawda jest jednak ukryta w zupełnie innym miejscu niż dusze czy serca. Mroczne błogosławieństwo czy, jak mawiają inni, fatum, spowodowało, że lud Aharriona stał się agresywny i brutalny, przewyższając dalece bezwzględnością mieszkańców Valladorum.
Siła amuletu oddziaływuje na cały teren Sarhei, przeobrażając ją w krainę śmierci, a każda żywa istota z biegiem czasu wynaturza się, przeistaczając w żywego trupa. Dla Ciemnych Elfów przeobrażenie nie oznacza śmierci, ale jest dla nich wkroczeniem do grona błogosławionych nieumarłych, których moc i potęga jest nieograniczona. Tylko nielicznym dane jest dożyć do przeobrażenia gdyż, aby stać się sługą Setha, nie tylko trzeba być szlachetnie urodzonym, ale i dowieść, że jest się godnym błogosławieństwa.
Z czasem Ciemne Elfy podzieliły się i część osiadła w górach, a część na pustyniach. Od wieków rozwijają swą mroczną kulturę, skupiając się na sztuce wojennej oraz alchemii. Tajemnicza siła, której źródłem jest amulet, emanuje na całe rozwijające się królestwo, w którym, prócz złowrogich wież, powstają podziemne świątynie i grobowce. Wielki władca, z czołem przyozdobionym w ów kamień, nawet dla Elfów stał się istotą boską, której przemiany do dziś nie rozumieją. Największa twierdza, której duża część skryta jest pod piaskami Sarhei, otoczona jest przez tętniące życiem miasto, którego wąskie ulice ciągną się i wiją czasem wiele metrów pod ziemią. Oświetlone kagankami i otoczone wonią kadzideł nierzadko prowadzą do tajemniczych straganów czy świątyń krwawego kultu i rozpusty.
Choć Ciemne Elfy są rasa złą i zepsutą, potrafią, jeśli trzeba, nawiązać kontakty z innymi rasami. Handel żywym towarem lub innymi dobrami jest szczególnie popularny w zdeprawowanej stolicy Ahaggarze. Drogocenne kamienie oraz metale szlachetne to towar, za który można zginąć lub posiąść bogactwo. Rozwój mrocznej sztuki oraz kultury doprowadzony został tu do tak wysokiego poziomu, że szaty lub ozdoby Ciemnych Elfów są doskonałym towarem handlowym w innych rejonach świata. Nawet wojsko Ciemnych Elfów, których kunszt walki jest niezrównany, ma tak misternie zdobioną broń, że w innych królestwach posiadaliby ją tylko generałowie armii. Każda z broni jest tu traktowana z szacunkiem i często przechodzi z ojca na syna, podobnie jak status oraz prawo do grobowca. Życie Ciemnych Elfów jest bardzo zhierarchizowane, a podział na kasty lub pełnione funkcje w społeczeństwie bardzo wyraźny. Szczególnie dotyczy to wyższych sfer, ale jest to zauważalne również u przeciętnych mieszkańców miast.
Dużą rolę odgrywa tu niewolnictwo, dzięki któremu najgorsze prace są wykonywane przez Ludzi, co pozwala Ciemnym Elfom zajmować się bardziej wyszukanymi zajęciami. Nikt nie traktuje tu niewolników dobrze i przy każdej nadarzającej się okazji są oni biczowani, poniżani, a nierzadko również zabijani. Morderstwa w państwie Elfów mają często wymiar rytualny, dlatego głównie kobiety prowadzą świątynie, w których prócz uciech i zabaw, przelewana jest ich krew. W państwie Ciemnych Elfów tylko mężczyźni mają prawo odbierać życie. Mroczni kapłani w rytm bębnów i śpiewów prowadzą ceremonię, której celem jest zdobycie przychylności boskiego władcy, mogącego obdarzyć świątynię błogosławieństwem lub sprowadzić na nią zagładę. Piękne elfie kobiety są często kartą przetargową, a ich wdzięki i krew zdobywają uznanie wielu…
W stolicy Ahaggarze, w najgłębszej komnacie potężnego zamku, pośród swojej gwardii spoczywa na kamiennym tronie władca, którego lud nie widział od wieków, okryty tajemnicą i czcią. Jego moc decyduje o życiu i losach państwa Ciemnych Elfów, które z każdym dniem staje się bogatsze i silniejsze, by pewnego dnia dokonać okrutnej zemsty. Zwany jest Farhonem, a jego boskość jest niepodważalna i dziedziczona wraz z amuletem, który otrzymuje spadkobierca tronu.
Pamięć o zdradzie i pozostawieniu wojsk Aharriona na pastwę losu podsyca ogień vendetty i tylko najbliżsi dowódcy wojsk oraz kapłani wiedzą, jaki los ma spotkać Wyniosłe Elfy. Do dziś inne rasy odczuwają wobec Ciemnych Elfów zachwyt i lęk zarazem. Ich kultura, nietypowe oddanie swemu władcy i uwielbienie dla piasków Sarhei mogą budzić podziw, lecz ich ciemne dusze powodują, że nikt nie może im ufać.