Pół-giganci

Pół-giganci to rasa rzadko spotykana, jednak są regiony, takie jak Boria oraz Efrough, gdzie występują licznie i stanowią integralną część tamtejszej społeczności. Można ich także spotkać w regionach, gdzie toczą się walki i gdzie ich postura oraz siła jest atutem. Nie należą jednak do ras przebiegłych i stronią od band łotrów czy bandytów, dołączając się raczej do poszukiwaczy skarbów, łowców czarownic czy wędrownych mnichów i kapłanów. Są obdarzeni niezwykłą siłą i wytrwałością, a dzięki swojej potężnej sylwetce budzą lęk, co samo w sobie jest już korzystne dla ich towarzyszy. Pół-giganci mają dość pogodne usposobienie i potrafią drwić oraz żartować w walce, gdyż nawet największego zagrożenia nie traktują poważnie. Żartują, że nawet śmierci da się skręcić kark, trzeba tylko wiedzieć jak.

Dzięki swym gabarytom potrafią wypić niezliczone ilości trunków, zjeść tyle, co trzech żarłocznych ludzi, a w swawolach i zalotach nie pogardzą żadną niewiastą. Plotki głoszą, że właśnie dlatego jest to rasa, której osobnicy potrafią bardzo się od siebie różnić, gdyż matką jednego mogła być swawolna kapłanka Niziołków, innego zaś matrona Orków. Bez względu na to, jak wyglądała matka Pół-giganta, krew ojca powoduje, że posiada on w większości atrybuty i potęgę po nim, jednak drobne cechy jak odcień skóry, kształt uszu lub wystające kły, mogą być po matce. Zdarza się też, że może posiadać matczyne cechy charakteru, jednak w głębi duszy pozostaje potomkiem swych praojców, którzy wiele wieków temu przybyli na Prastare Ziemie.


Sardraq

Skąd dokładnie pochodzi ta rasa, trudno określić, lecz wielu powraca do ziemi, która jest także domem wielkich smoków i bestii – Sardraq. To miejsce zwą swym obecnym domem i wspominają, że przybyli do niego, by dosiadać wielkich stworzeń, przed którymi inne rasy składają pokłony.

Przywykli do życia w wędrówce i może to z tych względów nie zbudowali na swoich terenach wielkich fortec i zamków. Na terenach Sardraq, niedaleko Przełęczy Płonącego Miecza, jest jednak bardzo wiele świątyń, kaplic oraz dziwnych placów, jednak żadne nie zostały zbudowane ręką Pół-gigantów. Wielkie, masywne kształty budynków, pełne wielkich komnat z długimi, wąskimi oknami, występują tylko tu, a potężne wieże i posągi przedstawiające mityczne stworzenia słusznie budzą lęk i trwogę. Wiele z rzeźb to stworzenia, które mogła zrodzić tylko nieludzka wyobraźnia, gdyż ich sylwetki nie mają wiele wspólnego z humanoidalnymi. Czy są to rasy z głębin czy z odległych gwiazd, tego nie można potwierdzić, jednak każdy, kto je widział, stara się o nich zapomnieć.

Cały teren Sardraq jest uznawany za dziedzictwo prastarej rasy, która, jak twierdzą niektórzy skrybowie, miała zamieszkiwać te tereny jeszcze na długo przed przybyciem bogów. Wiele jest teorii na temat tego, komu budowali owe wielkie budowle, jednak są tacy, którzy twierdzą, że są to świątynie prawdziwych bogów, zwanych starymi. Jeśli zapisano tam ich imiona, to w bardzo starożytnym języku, którego dziś nikt nie może odczytać ani potwierdzić, czy faktycznie są poświęcone Spelrokowi, Mamrothowi lub Sheptuhowi. Pół-giganci nigdy nie doglądali owych budowli i sprawiają wrażenie niezbyt zainteresowanych ich losem, twierdząc, że świątynie nie są dla bogów, ale dla ich wyznawców, a ci jeszcze się nie narodzili. Te enigmatyczne twierdzenia niepokoją wielu magów, wróżbitów i kapłanów, którzy dostrzegają pewne tajemnicze zdarzenia, jednak nie potrafią ich odczytać i dobrze zinterpretować. Błąkają się ze swoimi tragarzami pomiędzy budowlami, szukając dowodów na swoje teorie i lęki. Wielu z nich powraca z niczym, innych strach zmienia w szaleńców, jednak są i tacy, którzy giną bez śladu.


Strażnicy i mnisi

Pół-gigantów uważa się za strażników świątyń, którzy mieli chronić bramy świętych miejsc, niestety, nie wiadomo przed kim i dlaczego. Faktem jest, że są jakby stworzeni do walki obronnej, a wiele budowli we wschodnim Sardraq zdaje się przystosowana odpowiednio do ich gabarytów. Również ich tryb życia, w którym nie potrzebują wiele snu, a bez jedzenia potrafią wytrzymać znacznie dłużej niż człowiek, powoduje, że wielomiesięczne oblężenia nie będą dla nich wielkim wyzwaniem. Pół-giganci sprawiają jednak wrażenie, jak gdyby czas ich posługi jako strażników jeszcze nie nadszedł i wielu z nich to na dzień dzisiejszy raczej podróżnicy. Rasa, która podobno doglądała świątyń przez wieki, lecz została zwolniona z tego obowiązku, jest jeszcze bardziej tajemnicza i spotkać ją można tylko w dalekich krainach na północ od Azurii.

Mnisi opiekunowie mieli podobno służyć Pół-gigantom, jednak zostali zwolnieni z tej przysięgi do czasu, gdy do bram ich klasztoru nie zapuka Atarakhan, wybraniec. Mnisi z klasztoru Tao-fu, zwani przez wielu Szczuroludźmi nie potwierdzają tych słów, trwając w swej medytacji i kultywując prastare sztuki walk oraz tradycje. Wędrówki Pół-gigantów mogą mieć różne powody, ale jedna z tez głosi, że są tymi, którzy mają odnajdywać przychodzących na świat wyznawców i dawać im ochronę, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.


Sekret

Podczas swoich podróży Pół-giganci uczą się wielu zawodów i zdobywają różne talenty, dzięki którym mogą stać się nie tylko wspaniałymi wojownikami, ale również skrybami, astronomami, kupcami czy kimkolwiek zechcą. Ich optymistyczne usposobienie pozwala im ignorować wiele problemów i barier, które niejednego by zniechęciły do wyuczenia zawodu i dlatego posiadają bardzo różnorakie profesje oraz zdolności. Tak wielka tężyzna fizyczna pozwala im na władanie bardzo masywną bronią, której ciosy potrafią rozpłatać przeciwnika na pół, razem z jego pancerzem. Zbiór tych cech czyni z nich perfekcyjnych wojowników, którzy w zmieniających się warunkach zawsze mogą zaskoczyć posiadanymi zdolnościami, a w chwilach największej grozy, mając za przeciwnika nawet Czarnego Rycerza, będą żartować i drwić z jego rogatego hełmu lub małego topora.

Ich prześmiewcza i żartobliwa powierzchowność skrywa jednak jeszcze jedną cechę charakteru, która rzuca cień na ich dobrotliwość. Niektórzy opowiadają, że byli świadkami tego, jak wpatrzone w dal oczy Pół-giganta były całkowicie pozbawione pozytywnych cech i widać w nich było coś niepokojącego. Znikała żartobliwość, a zastępowała ją natura bestii, której furia chciała wydostać się na zewnątrz jak uwięzione zwierzę. Wielu twierdzi, że Pół-giganci poprzez swoją powierzchowność starają się powstrzymać coś mrocznego, co drzemie w ich sercach i jak dotąd im się to udaje. Bardziej przenikliwi uważają, że Pół-giganci opuszczają swych towarzyszy dla ich dobra, gdyż mają świadomość, że tylko w samotności mogą pokonać czający się wewnątrz nich mrok.


Legendy

Wiele Pół-gigantów przemierza świat, nie wyjawiając swojego prawdziwego imienia, ale i tak opowieści o czynach ich bohaterów można usłyszeć w zajazdach i przybytkach na całym świecie. Legenda o Turgorze Jednookim to jedna z ulubionych pieśni, często słyszanych w Istanii. Wedle jej słów, Turgor przybił na pokładzie statku do brzegów Istanii i natychmiast zwrócił uwagę kilku zdeprawowanych, wysokich namiestników, którzy postanowili wykorzystać go do swoich mrocznych obrzędów poświęconych Sethowi. Wtedy Turgor skręcił karki czterem oprychom, którzy mieli go wprowadzić w pułapkę, a następnie sam celowo wskoczył do wielkiego dołu, by przekonać się, co dla niego zaplanowano dalej.

Gdy kilku osiłków przybyło po ofiarę, z wielkim trudem umieścili oni Turgora na wozie, a ten, całkowicie świadomy i z typowym dla siebie rozbawieniem, pozwolił zawieźć się do domu jednego z namiestników. Była to w istocie świątynia, w której namiestnicy szykowali się do rytualnego mordu, jednak gdy pozostali sami w wielkim sanktuarium, z gardła Turgora wydobył się gromki śmiech. Oniemieli kultyści byli w takim szoku, że odzyskali zdolność działania dopiero, gdy jeden z nich znieruchomiał po tym jak Pół-gigant wbił mu wielką, czarną świecę w czaszkę. Czaszki kolejnych dwóch połączyły się w jedną masę, czwarty zaś wybrał skok przez okno.

Gdy Turgor czyścił swoje szaty, dostrzegł w rogu pokoju pokraczną istotę, która z nienawiścią przypatrywała się Pół-gigantowi. Był to krwawy chowaniec, który miał spić poświęconą krew i oddać jej moc Sethowi, teraz jednak jego rola nie miała już znaczenia. Turgor miał już inny plan i z typowym dla siebie uśmiechem wybrał największą szatę, jaka wisiała w pomieszczeniu. Wielu opowiada, że przez kolejnych kilka lat podróżował po Istanii wraz z krwawym chowańcem i upuszczał krew wszystkim wyznawcom plugawych bogów. Czynił to, jak mawiał z drwiną w głosie, tylko dla swego boga – Setha.

Podobnych historii jest wiele, a czyny Pół-gigantów są tak mało przewidywalne, a zarazem zabawne, że rasa ta stała się nie tylko źródłem pieśni, ale również wiele teatrów oraz ulicznych artystów opisuje ich czyny i dokonania.